wtorek, 20 października 2015

one shade of grey











      Siedzę sobie zawinięta koc i bardziej przypominam jedną wielką kulę, niż istotę ludzką, ale to chyba nieważne. Obok mnie kubek i kawałek ciasta (czyli zestaw standardowy). Zbieram myśli (nic się nie dzieje) i zabieram się za sensowne pisanie (ta jasne). Dobra jeszcze łyk.


Kocham jesień.  Kocham tą szarugę, mgłę z rana, błoto na ziemi, 'łyse drzewa'. Wtedy gdy wszyscy marzą tylko  tym żeby się położyć do łóżka (na embriona) ja dostaję full energii i chęci do życia. Najchętniej właśnie w taką pogodę wychodzę z domu.
 Nieważne czy na spacer, czy do kina z przyjaciółką, czy do kawiarni. A jeśli zostaję w domu to albo nadrabiam książkowo-filmowe zaległości albo włączam muzykę (wcale nie coldplaya czy hoziera tylko coś'szybszego'- polecam składankę electroNow na spotify) i tańczę. 
I nie szkodzi, że bardziej to przypomina jakbym latała po pokoju jak wariat, który ma coś z głową niż układy z HSM (ktoś pamięta??) ale mi to nie przeszkadza.    
Kocham jesień za pochmurne niebo, zimne poranki, lodowate noce. Kocham jesień bo gdy jest jesień wiem, że niedługo zimna i święta.     Kocham jesień za modę.
 Tak więc teraz może się rozwinę na ten temat. W mojej szafie zdecydowanie przeważają ubrania ani za ciepłe ani za cienkie. 90% to czerń, biel i szarość
 -kolory całoroczne, wiadomo, ale jednak najbardziej mi 'wpasowują się' właśnie w ten sezon, Stylizacja, którą mam na sobie na zdjęciach jest jedną z tych, które najczęściej będą się pojawiały oczywiście jeśli chodzi o kolorystykę
 no i może ten minimalizm na którym zawsze bazuję,   Ten zestaw tak naprawdę przedstawia wszystkie moje must have jeśli chodzi o ubrania. 
Bo: jest oversizowy, szary sweter, który idealnie sprawdza się na jesień, i który można zestawiać tak naprawdę na tysiąc sposobów; są czarne rurki 'ripped knee' (mój ukochany model); szaliko-ponczo, czyli coś co dołaczyłam
 w tym roku do mojej bazy jesiennej i jestem po prostu zakochana; kapelusz a'la fedora, zwykły, czarny, klasyczny; oraz botki. 
O właśnie zapomniałam dodać: Kocham jesień za buty! Biker boots, sztyblety,botki, workery to moja miłość.
 Także nie mogło ich zabraknąć także w tej stylizacji. Podsumowując jest to mój jesienny (ile razy już użyłam tego słowa?) uniform.
Napiszcie koniecznie czy podoba wam sie stylizacja i czy wy także jak ja kochacie jesień. Miłego wieczoru i do następnego ;) /I