Jakiś czas temu korzystając z pięknej pogody zrobiłyśmy zdjęcia, które widzicie. Słońce świeciło i raziło mnie w oczy, co zresztą widać na niektórych ujęciach, a w skórzanej kurtce momentami było mi za gorąco. I jak patrzę teraz na te zdjęcia, to chociaż jesień się co prawda niedawno zaczęła, już brakuje mi tych słonecznych dni. Ostatnio ciągle pada, jest zimno, a ja już nie wychodzę z domu bez szaliko/koca nasuniętego pod same oczy. Ale nie myślcie, że tylko narzekam, bo w tej jesieni staram się dostrzegać również i plusy. Każdego dnia cieszę się wieczorami pod kocem, z książką i gorącą kawą. Lubię przechodzić parkami zasypanymi żółtymi liśćmi, no i w końcu mogę trochę pobawić się z stylizacjami. Zakładać na siebie warstwy, nosić botki, malować usta na czerwono, wyciągać z szafy ukochane szare swetry. Poza tym nadrabiam książkowe i filmowe zaległości, próbuję nowych smaków herbat, i spędzam czas sama ze sobą. Próbuję cieszyć się każdą najdrobniejszą rzeczą, która może mi sprawić radość. I gdy zaczynam wpadać w jesienną chandrę, to szczególnie staram skupiać się na tych pozytywnych stronach. Wtedy na nowo zakochuję się w jesieni, bo naprawdę można się zakochać. Chyba póki co to jest mój najważniejszy cel na ten czas.
W każdym razie, w dzisiejszym poście chciałam wam pokazać bordową ramoneskę, którą kupiłam niedawno dość spontanicznie. I muszę powiedzieć, że jest to zakup bardzo udany, bo ramoneski kocham, i chociaż dotychczas wszystkie były czarne, tak ta wniosła jakiś powiew świeżości do mojej szafy, właśnie dzięki temu trudnemu do określenia kolorze. I tak próbuję odstawić trochę czasem tą czerń, co nawet mi się udaje. Oczywiście-częściowo, ale coraz rzadziej są to całe czarne total looki, więc chyba zasługuje to na miano sukcesu. Jednak w przypadku tej kurtki, będę raczej zawsze stawiać na białą, jak w tej stylizacji, albo jasno szarą bluzkę, bo podoba mi się połączenie tych kolorów. No a jako, że pogoda podczas zdjęć była dość niejesienna, założyłam luźne szorty, no i kozaki za kolano, żeby jednak nikt nie patrzył na mnie jak na wariatkę. Zrezygnowałam z dodatków, wyjątkiem są tylko srebrne kolczyki koła, które w jakiś magiczny sposób każdy najzwyklejszy outfit wynoszą na wyższy poziom.
To chyba ostatnie zdjęcia w takim słonecznym klimacie, czas przestawić się na coś trochę innego, ale spokojnie- jestem pewna, że też będzie fajnie. Trzymajcie się ciepło, zakładajcie szaliki, i do następnego ;) //I
wearing
Bershka lether jacket
Zara tee
Mango shorts
Stradivarius shoes
H&M earrings
tekst&stylizacja /Ilona
zdjęcia/ Karolina