czwartek, 28 grudnia 2017












Koniec roku to taki wyjątkowy, szczególny czas. Święta, później sylwester, a my w głowach, nawet nieświadomie, analizujemy miniony rok. Co zrobiliśmy dobrze, co źle, czego nie zrobiliśmy a powinniśmy. Co nam ten rok dał i co zmienił. Naprawdę kocham ten grudniowy czas, nawet mimo  całej tej powierzchownej otoczki. Kocham święta, bo wtedy mogę się na chwilę zatrzymać. Zastanowić nad sobą, nad tym czego chce od życia. No i oczywiście bezkarnie i bez żadnych wyrzutów wepchnąć w siebie rekordowe ilości jedzenia (może to jednak dlatego tak kocham święta..)
Musze przyznać, że nie mam zwyczaju robić jakichś podsumowań, i wymyślać postanowień, ale tym razem zrobię wyjątek, chociaż od razu mówię, nie będę się rozpisywać.
W ciągu roku może zmienić się wiele rzeczy, w naszym życiu i w nas. Mogę stwierdzić, że minione 365 dni zmieniły mnie bardzo pod wieloma względami. Mam inne podejście do wielu rzeczy, a także do siebie. Podjęłam wiele złych decyzji, ale ich nie żałuję. Wyciągam wnioski i biorę lekcje na przyszłość. To tak duchowo, a jeśli chodzi o rzeczy błahe, to w końcu przekonałam się do sukienek i spódnic, oraz pierwszy raz zdecydowałam się na zakup szpilek, od razu nie jednej a trzech par (o ile kupowanie jakichkolwiek butów można wliczyć do błahych rzeczy). Wszystko to pomogło mi kształtować nie "nową mnie" ale ulepszać tą "starą mnie". Tą, która w dalszym ciągu wypija kilka kaw dziennie, po raz setny ogląda Harrego Pottera, i może pięć dni w tygodniu ubierać się na czarno.


A jeśli chodzi o postanowienia i plany na 2018..jest kilka rzeczy, które chciałabym wprowadzić do swojego życia. Systematycznie ćwiczyć, zdrowiej się odżywiać, poświęcać więcej czasu na naukę i czytanie, a mniej na wgapianie się w ekran telefonu. Częściej wrzucać posty na bloga, pojechać w jakieś fajne miejsce, zrobić pierwszy tatuaż. I mogłabym dodać ograniczyć kawę, ale może jednak zostawię to na przyszły rok. Ale do wszystkiego tego podchodzę z dystansem, a gdy coś mi nie wyjdzie nie będę się załamywać i powtarzać jaka to jestem beznadziejna. Przed nami 365 dni, 365 nowych szans. Zatem jestem gotowa zacząć 2018 rok, spokojna, bez obaw o to co przyniesie.
Ale wcześniej będę cieszyć się ostatnimi dniami tego roku, i podtrzymywać ten cudowny świąteczny klimat, chodzić w świątecznych skarpetach, słuchać "Christmas time" Bryana Adamsa, a jak będzie trzeba to nawet choinkę zostawię do marca.
Mam nadzieję, że spędziliście święta w ciepłej, rodzinnej atmosferze pełnej miłości. Życzymy Wam, żebyście w 2018 zawsze wierzyli w siebie, ufali własnej intuicji, nie martwili się upadkami, pozwalali sobie na chwilowe załamania. Nie oglądajcie się za siebie, nie analizujcie przeszłości. I przede wszystkim, każdego dnia kochajcie osobę, którą jesteście.  /I






































tekst //Ilona
zdjęcia //Karolina