piątek, 24 czerwca 2016

Favourite stuff #1











Jeśli macie również tzw. Hopla na punkcie mody, i nie tylko samych ubrań, ale raczej jej historii oraz okoliczności powstawania najsłynniejszych domów mody to polecam wam koniecznie przeczytać książkę Yanna Kerlau „Sekrety mody”. Opowiada ona historię osiemnastu projektantów, którzy mieli ogromny wpływ na świat mody. Książka opisuje ich całą karierę, od pierwszych styczności z ubraniami, przez założenie własnych firm, aż po śmierć. Opisana jest m. in. Postać Diora, Balenciagi, Yves Saint Laurenta, Calvina Kleina, Diane von Furstenberg i wielu innych. Kopalnia wiedzy o High Fashion.
Druga książka natomiast to bardzo popularna (szczególnie w internecie) napisana przez blogerkę, fotografkę, pisarkę i ilustratorkę –Garance Dore pt. „Love Style Life”. I tak jak można wywnioskować po tytule, tematyka opiera się właśnie na tych trzech tematach. Nie jest to jakiś poradnik, jak się dobrze ubrać, tylko książka, która pokazuje czym jest prawdziwy styl i elegancja. Pisana jest prostym językiem, nie ma żadnych niezrozumiałych terminów. Do tego dochodzi przepiękna oprawa, zdjęcia, a nawet czcionka –które też robią swojeJ. I tak jak tą pierwszą książkę polecam szczególnie prawdziwym pasjonatom mody, tak tą każdemu kto lubi po prostu lekkie, przyjemne czytanie. 





























Obejrzałam niedawno dwa filmy, które szczególnie mi się spodobały. Pierwszy pt. „Dziewczyna z portretu”, nominowany do Oskara, jest to naprawdę hm..mocny film. Specyficzny, i  nie dla każdego. Opowiada historię młodego małżeństwa, Gerdy i Einara. Z początku wszystko w ich związku układa się dobrze, jednak z czasem Einar odkrywa w sobie zamiłowanie do damskich ubrań, kosmetyków itd. Zaczyna przebierać się za kobietę, Lily. W końcu decyduje się na operację zmiany płci. 
Polecam fanom dramatów oraz naprawdę wysoko poziomowego kina.
Drugi film to coś zdecydowanie lżejszego. Film science fiction pt. „Piąta fala”. Na ziemię nadciąga  inwazja kosmitów, którzy chcą przejąć ciała ludzkie oraz planetę Ziemię. Obcy chcą zapanować nad światem ludzi poprzez cztery fale (ciemność, destrukcja,infekcja, inwazja) natomiast w trakcie piątej fali, ludzie staną do walki. Lekkie kino, idealne na wieczór.



















U mnie z muzyką jest różnie, przypuszczam, że tak jak i u większości osób. Tak naprawdę ciągle znajduję ulubione piosenki, które później męczę do upadłego. Ostatnio najczęściej słucham trzech: Paylor feat. Jimmy „2Shoes”, Desiigner „Panda” i Selena Gomez „Kill em with kindness”. 









































Nie wiem czy picie herbat można zaliczyć do jednej z  ‘miłości’. Jeśli tak, to u mnie zdecydowanie zajmuje jedno z pierwszych miejsc. Jednak już od dłuższego czasu piję tylko zielone. Mają naprawdę super działanie na nasz organizm. Wspomagają proces spalania kalorii, przyspieszają metabolizm, zawierają witaminy C,E i B, oraz działają uspakajająco. Piłam już różne rodzaje, z opuncją, skórką cytryny, mięta.. Teraz znalazłam z firmy Loyd z imbirem, cytryną i miodem. Ciekawe połączenie smakowe.




















Odkąd zaczęłam się trochę bardziej zdrowo odżywiać (chociaż trochę, bo całkowicie nie dam rady!), szukam różnych fajnych i koniecznie –prostych przepisów na jedzenie. Szczególnie lubię jeść sałatki. W ostatnim czasie często jadłam tą typowo wiosenno-letnią, którą widzicie na zdjęciu. Jest bardzo prosta, zdrowa, i wbrew pozorom-sycąca. Potrzebne składniki to:mix sałat lodowych, kilka listków szpinaku, pomidory (koktajlowe lub zwykłe), ser feta oraz podsmażona pierś z kurczaka. Łączymy składniki, można tu oczywiście dodać jogurt naturalny, bądź sos sałatkowy dla ciekawszego smaku. 





























Czyli Outfit Of The Month (strój miesiąca). Połączyłam czarne, a’la skórzane legginsy, czarna długa bluzka z rozcięciami po bokach i napisem z hitem sezonu –denimową kurtką. Do tego uzupełnienie w postaci ‘aksamitki’ na szyi (choker), czarnych superstarów oraz okularów awiatorów/lustrzanek. 












  


Korzystając z okazji, chcę jeszcze tylko wam życzyć udanego rozpoczęcia wakacji! W końcu wszyscy się doczekaliśmy;) Miłego dnia i do następnego   / I



tekst: Ilona
zdjęcia: Karolina










piątek, 17 czerwca 2016

My makeup routine










Tak naprawdę nie mam jednego, konkretnego makijażu, który wykonuję codziennie ‘rutynowo’. Jak każda make-upoholiczka najbardziej lubię eksperymentować, i wypróbowywać na sobie różne makijaże. Jednak przyznaję, że czasem są takie dni gdy albo nie mam weny, ochoty albo po prostu czasu na zastanawianie się nad tym jak pomalować oczy, czy postawić na mocniejsze usta czy jednak smokey eye itd. (takie dylematy). Wtedy najlepszym wyjściem jest sprawdzony, wręcz ‘wyćwiczony’ makijaż, w którym zawsze czujemy się dobrze. I właśnie taki makijaż ( w mojej wersji) dzisiaj wam chcę opisać.


Zacznę od tego, że w każdym makijażu, nieważne jaki on by nie był skupiam się przede wszystkim na dwóch rzeczach: twarz i brwi. Następnie dopiero oczy i usta. Twarz jest bazą całego makijażu, i po prostu musi być pomalowana z największą dokładnością, bo od tego tak naprawdę zależy czy będziemy wyglądać jakbyśmy miały kilo tapety na twarzy, czy (tak jak wszystkim zależy) naturalnie, zdrowo. Natomiast brwi to po prostu rama dla oczu i tak naprawdę, to one nadają wyrazu całej twarzy. Ważne jest więc ich precyzyjne malowanie. Dobra, przejdźmy etraz do bardziej szczegółowego opisu;












Gdy wykonuję swój makijaż najwięcej czasu poświęcam właśnie twarzy. Obecnie używam lekkiego podkładu nawilżająco-rozświetlającego, i takie podkłądy zawsze wybieram w okresie wiosna/lato, natomiast zimą stawiam na mocniejsze krycie. Niestety mam (lekkie ale zawsze) sińce pod oczami, które są szczególnie widoczne rano, dlatego używam korektora w płynie, który ma za zadanie rozświetlać skórę pod oczami oraz zakryć to co powinien zakryć. Twarz matuję pudrem w kamieniu, szczególnie w strefie T. Konturowanie (czyli chyba to co kocha każda dziewczyna) to u mnie must have. Czasem wykonuję je produktami ‘suchymi’, a czasem kremowymi (na mokro). Jeśli chodzi o rozświetlanie twarzy, jestem zdecydowanie na tak. Podoba mi się ten ‘zdrowy’ efekt jaki daje lekkie błyszczenie się skóry na szczytach kości policzkowych, na środku nosa oraz czoła. Obecnie używam kremowych róży, dają bardzo naturalny, zdrowy efekt i wbrew pozorom są naprawdę delikatne i łatwe w aplikacji. 
















Ktoś mądry powiedział, że człowiek bez brwi to zło. I ja się całkowicie z tym zgadzam. Nie ma nic gorszego niż jasne, rzadkie brwi. Niestety mi w udziale przypadły co prawda ciemne brwi ale niestety niezbyt gęste. Ale spokojnie, wszystkiemu da się zaradzić. Mamy teraz na rynku tak ogromny wybór produktów do brwi, że nasze ‘niedoskonałości’ brwiowe nie stanowią żadnego problemu. Jeśli chodzi o moje ‘relacje’ z takimi kosmetykami, to są one w ciągłej fazie testów. Używałam już cieni, kredek, pomad, żeli i były ok. Moje najnowsze odkrycie i produkt, którego obecnie używam codziennie to liner do brwi od Golden Rose. Jest naprawdę ge-nial-ny. Utrzymuje się cały dzień, ma piękny chłodny odcień, wygląda bardzo naturalnie, i pozwala precyzyjnie zaznaczyć brwi. 

























Makijaż oczu to w moim przypadku temat bardzo szeroki. Po prostu maluję swoje oczy bardzo różnie, różnymi kosmetykami, kolorami, technikami itd. Natomiast jeśli chodzi o taki naprawdę makijaż hm…podstawowy to jest to najbardziej standardowy z użyciem matowych, beżowo-brązowych cieni (jasny na całą powiekę, ciemniejszy na załamanie, najciemniejszy w zewnętrzy kącik +rozświetlacz w wewnętrzny) paleta nie ma większego znaczenie bo zazwyczaj używam tej, która mam pod ręką oraz oczywiście kreska na oku- ale koniecznie z tzw. jaskółką. Eyelinery też używałam już bardzo różne, akurat obecnie najbardziej lubię ten w formie pisaka,Master precise od maybelline. Rzęsy są najważniejszym elementem makijażu oka, więc dokładne ich umalowanie jest naprawdę ważne. Wybierając tusz do rzęs zawsze zwracam uwagę na szczoteczkę, najlepiej sprawdzają mi się te silikonowe i duże, które mają za zadanie pogrubić i podkręcić rzęsy.
  

























Moja miłość do pomadek póki co nie ma końca. Po prostu uwielbiam wybierać i kupować sobie nowe kolory. Jakiś czas temu w końcu (W KOŃCU!) udało mi się kupić pomadkę z Golden Rose z serii Longstay Liquid matte lipstick o numerku 10. Jest to najcudowniejszy kolor jaki dotąd widziałam. Oczywiście nie dla każdego, bo pomadka ma faktycznie trupi, bardzo chłodny odcień. W ostatnim czasie to właśnie ona znajduję się najczęściej na moich ustach. 























Uff, trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że nie zanudzałam was za bardzo. Dajcie znać jaki jest wasz makijaż codzienny, czy jest raczej mocniejszy czy bardziej ‘no make up’?
Miłego dnia, i do następnegoJ




kosmetyki:
podkład bourjois city radiance
korektor rimmel wake me up
puder maybelline affinimatt
paleta MUR blush 'golden sugar'
paleta MUR blush 'all about cream'
cienie MUR essential mattes2
liner do brwi golden rose
tusz do rzęs maybelline lash sensational
eyeliner maybelline master precise 
pomadka golden rose liquid matte lipstick






tekst: Ilona
zdjęcia: Karolina
  




sobota, 11 czerwca 2016

What's your favorite color?






Są rzeczy, które nigdy nam się nie nudzą. W moim przypadku jest to dobre jedzenie (i jedzenie w ogóle), Kevin i „Last Christmas” w święta, buty adidas superstar, kreska na oku i właściwie sporo innych rzeczy. Są też rzeczy ulubione -np. piosenka, film, kosmetyk, kolor. W moim przypadku jest to: „Show me love” Robina Shulza, Harry Potter, liner do brwi i czerń. Czerń. Zawsze do niej wracam, i wydaje mi się, że jest to jedna z tych miłości po grób (w przenośni i dosłownie). Możliwe, że kogoś może nudzić ten najciemniejszy kolor z palety, ale prawda jest taka, że ubieramy się w to w czym się dobrze czujemy. A kolor się w to jak najbardziej wlicza, i moda nie ma tu nic do gadania.



Stylizacja, którą wybrałam jest tak naprawdę pożegnaniem wiosny, bo przecież na lato nie nadaje się w ogóle. Chyba, że komuś odpowiada gotowanie się na własne życzenie przy temperaturze +30 w cieniu. Kwestia preferencji.
Stylizacja jest raczej prosta, z sportowym przełamaniem i wplecionymi kilkoma trendami sezonu. Wybrałam czarną sukienko-tunikę w stylu boho z rozszerzanymi, koronkowymi rękawami, którą potraktowałam jako bluzkę i założyłam do niej czarne rurki (trend z wybiegów: połączenie sukienka&spodnie). Do tego mój ostatnio ukochany dodatek, czyli czapka z daszkiem, którą najchętniej nosiłabym zawsze i do wszystkiego (jakoś tak jest, że pasuje do każdej mojej stylizacji), oraz buty Nike z którymi się nie rozstaję. Ostatnio najmodniejszym elementem biżuterii/dodatków jest wylansowana przez Kim Kardashian i Gigi Hadid ‘aksamitka’ na szyi bądź w oryginalnej nazwie ‘choker collar’, i właśnie wykorzystałam ją/go w swojej stylizacji. No i mam też dużą torbę, ale traktuję ją raczej nie jako element stylizacji tylko dodatek czysto praktyczny. Jak to dziewczyna, noszę w niej pół świata. Minimalistycznie, klasycznie, wygodnie, trochę sportowo –czyli tak jak lubię. Mam nadzieję, że dzień wam dobrze minął, do następnego wkrótce.   / I










































shirt-h&m
pants-h&m
sneakers-nike
bag-mango
choker-zara


tekst: Ilona
zdjęcia: Karolina





















niedziela, 5 czerwca 2016

Street fashion x Street style


Wydawać by się mogło,że street fashion i street style to jedno i to samo. W końcu tu 'street' i tu 'street'. Nietrudne jest rozróżnienie ich od siebie gdy wiadomo na czym polega różnica. Na początek warto wiedzieć, że są to dwa zupełnie różne terminy modowe. Będę chciała wam je trochę przybliżyć.
Street fashion wywodzi się z Japonii, z czasem przeszło również na inne metropolie: Nowy Jork, Londyn, Paryż i Mediolan. To styl dużych miast. W dosłownym tłumaczeniu jest to moda uliczna, i właśnie to jest najogólniejszą definicją. Street fashion to trendy, które królują w stylizacjach widzianych na ulicy, a noszonych przez streetfashionowców-czyli młodych ludzi ubranych w charakterystyczny sposób. Mogą to być np. trendy z wybiegów, które różne osoby wplatają w swoje looki i prezentują światu ich interpretacje. Wiele rubryk w magazynach modowych zawiera zdjęcia street fashion zrobione na ulicach dużych miast, przez znanych fotografów modowych jak np. Bill Cunningham dla New York Timesa, Scott Shuman (The Sartorialist) czy Tommy Ton. Fotografowane są osoby,często blogerzy, którzy wyróżniają się ciekawą, inspirujacą stylizacją.
 Natomiast na street style składamy się wszyscy my, gdy wychodzimy z domu na ulicę w utworzynych przez siebie stylizacjach. Zarówno celebrytki, osoby z show biznesu jak i zwykli, nieznani ludzie. Tutaj (na ulicy) pokazujemy siebie i swój styl. Street style nie ma żadnych zasad ani reguł. W najprostszym rozumowaniu są to stylizacje które mamy na sobie gdy wychodzimy na ulicę, które wchodzą w skład naszego własnego stylu. Niekoniecznie muszą mieć coś wspólnego z trendami i moda 'ogólną'. Prym street style'u wiodą tzw. ikony, do tych najpopularniejszych należą min. Rihanna, Kendall Jenner, Gigi Hadid i wiele innych.

 Przygotowałam dla was w inspiracjach zdjęcia wybranych stylizacji zarówno z street fashion jak i street style'u. Mam nadzieję, że was zainspirują do stworzenia własnych stylizacji i wyjścia w nich 'na ulicę'. Do następnego.   /I