wtorek, 17 kwietnia 2018




No i mamy w końcu naszą upragnioną wiosnę! Chociaż w niektóre dni, gdy w długim rękawie jest mi zdecydowanie za gorąco, zastanawiam się czy to przypadkiem nie wczesne lato. Co tu dużo mówić -pogoda nas rozpieszcza, ale chociaż kocham ten typowo letni gorąc, nie miałabym nic przeciwko kilku wiosennym tygodniom, kiedy mogłabym spokojnie zakładać ramoneskę, i nie musiała jej od razu ściągać. Nie chcę zabrzmieć jak stara maruda, ale po prostu mam trochę ciuchów 'między sezonowych' w szafie, które pasowałoby przewietrzyć. Ale okej, bez paniki, myślę, że jeszcze będzie okazja.
A co tak poza tym u mnie słychać na wiosnę, hmm.. właściwie to niewiele się zmieniło. Dalej spędzam wieczory chłonąc seriale na Netflixie. Systematycznie odhaczam pozycje z "Mojej listy", i mogę wam polecić kilka fajnych produkcji jak choćby "Black mirror", "Shadowhunters", "Altered carbon" czy zupełnie odjechany "The end of the fu*king world". Przerzucam się zaraz na "Between", i z wielką przyjemnością wracam do ulubionych odcinków "Przyjaciół". A tak w przerwach między oglądaniem, nadrabiam zaległości książkowe, z różnych kategorii, ale szczególnie chętnie sięgam ostatnio po te o tematyce stricte modowej. Szukam inspiracji (i je znajduję, całe mnóstwo!), robię porządki w szafie, próbuję włączyć do swojego planu tygodnia systematyczne ćwiczenia, i coraz pozytywniej nastrajam się po zimie. A i najważniejsze, przekonałam się do siebie w związanych włosach. Wszystko zmierza więc w dobrym kierunku.

Na pewno macie w swojej szafie kilka takich ciuchów, po których założeniu mogłybyście podbijać świat. Dzień należy do was itd, itd. Ubrania, które w jakiś zupełnie niepojęty i nieznany nam sposób dodają nam +10 do pewności siebie i +8 do lepszego dnia. Szkoda, że niestety nie wszystkie posiadają tą cudowną moc, ale jeśli już takie znajdziecie -trzymajcie się ich, nie raz uratują was z różnych sytuacji. Taki garderobiany najlepszy przyjaciel, zawsze niezawodny. W moim wypadku jednymi z takich rzeczy jest czarna prosta marynarka i długie kozaki za kolano. Ta pierwsza to klasyk, zupełnie ponadczasowy. Jej trochę męski oversizowy krój dodaje mi jakieś takiej siły, kobiecej siły. Natomiast te buty... zaryzykuję stwierdzenie, że czuję się w nich lepiej i bardziej pewna siebie niż w klasycznych szpilkach. I nieważne z czym je zestawię, z krótką sukienką i ramoneską, czy z ogromną bluzą, nigdy nie tracą tej swojej mocy. Właściwie to mogłabym je nosić praktycznie codziennie, gdyby nie to, że nie chciałabym otrzymać określenia "tej dziewczyny w czarnych kozakach". Jeśli chodzi o dzisiejszą stylizacja, oprócz wspomnianej już marynarki i butów wybrałam szarą koszulkę z nadrukiem i białą dżinsową spódniczkę. Świetna alternatywa dla tych niebieskich, które swoją drogą uwielbiam, ale czasem warto wprowadzić jakiś powiew świeżości do swoich outfitów.
Na dzisiaj to chyba tyle ode mnie, zamelduję się niedługo ponownie. Tymczasem miłego tygodnia!  /I






                                                                                                                                               wearing
                                                                                                                                         bershka jacket
                                                                                                                                              h&m skirt
                                                                                                                                             levis t-shirt
                                                                                                                                           renee.pl shoes



tekst&stylizacja  /Ilona
zdjęcia  /Karolina