Chciałabym powiedzieć, że od dawna znam swój styl, z
poczucie estetyki i gustem się po prostu urodziłam, i nigdy nie czytałam
żadnych poradników o tym „Jak znaleźć swój styl?”, niestety to nie byłaby
prawda. Ciągła ewolucja zmiany i ‘pudłowanie’ -to chyba dobre określenie tego
przez co musiałam przejść, żeby być tu gdzie jestem teraz.
Zacznę może od analizy historii poszukiwania mojego stylu.
Zaczęło się to mniej więcej gdy miałam 7 lat, pamiętam, że pierwszy raz gdy
zaczęło mnie obchodzić to w czym chodzę ubrana miało miejsce w 1 klasie gdy
miałam siedzieć w ławce z chłopakiem którego bardzo lubiłam. Chciałam wyglądać
wtedy szczególnie ładnie, więc wybrałam bluzkę, która mi oczywiście wydawała
się przepiękna (zapewniam, że wcale taka nie była!). Mama odradzała mi jej
wybór, ale ja się uparłam, i kierowałam się swoim hm…jeszcze nie gustem, ale
przeczuciem. Dzisiaj z całego serca zgadzam się z mamą.
W tamtym czasie, czyli wiek 7-8 lat sama wybierałam sobie ciuchy, a mama nie miała wiele do powiedzenia. To był czas gdy moim najlepszym ziomalem był mój straszy brat, zatem moja szafa zdecydowanie nie zawierała sukienek, falbanek, kwiatuszków itd., zastąpiły je natomiast czapki z daszkiem, adidasy, luźne koszulki z numerami lub nazwiskami piłkarzy. Stałam się chłopczycą. I to mi trochę zostało do dziś. To była moja pierwsza ważna lekcja stylu. Nie ograniczam się do jakichś podziałów, schematów, zasad. Zrozumiałam, że mimo, że jestem dziewczyną, nie muszę nosić wyłącznie ‘dziewczyńskich’ ubrań, że na jakieś większe uroczystości, wcale nie muszę przychodzić ubrana w sukienkę i buty na obcasie. A dużo męskich ubrań, może jeszcze lepiej wyglądać na kobiecie. Dzisiaj totalnie nie ogranicza mnie podział sklepu na dział damski i męski. Jestem tu i tu. A mój brat? Dalej jest moim ziomalem, i bardzo często zdarza się, że jego ubrania można znaleźć w mojej szafie. Moda nie zna reguł.
W tamtym czasie, czyli wiek 7-8 lat sama wybierałam sobie ciuchy, a mama nie miała wiele do powiedzenia. To był czas gdy moim najlepszym ziomalem był mój straszy brat, zatem moja szafa zdecydowanie nie zawierała sukienek, falbanek, kwiatuszków itd., zastąpiły je natomiast czapki z daszkiem, adidasy, luźne koszulki z numerami lub nazwiskami piłkarzy. Stałam się chłopczycą. I to mi trochę zostało do dziś. To była moja pierwsza ważna lekcja stylu. Nie ograniczam się do jakichś podziałów, schematów, zasad. Zrozumiałam, że mimo, że jestem dziewczyną, nie muszę nosić wyłącznie ‘dziewczyńskich’ ubrań, że na jakieś większe uroczystości, wcale nie muszę przychodzić ubrana w sukienkę i buty na obcasie. A dużo męskich ubrań, może jeszcze lepiej wyglądać na kobiecie. Dzisiaj totalnie nie ogranicza mnie podział sklepu na dział damski i męski. Jestem tu i tu. A mój brat? Dalej jest moim ziomalem, i bardzo często zdarza się, że jego ubrania można znaleźć w mojej szafie. Moda nie zna reguł.
Mniej więcej, gdy miałam jakieś 11 lat pojawiła się Hannah
Montana w swoich cekinowych sukienkach i butach na obcasie. Wstyd się przyznać,
ale uznałam ją za swoją ikonę pff tak naprawdę wszystkiego. To był czas gdy w
mojej szafie zagościł róż, tony badziewiastej biżuterii i te nieszczęsne
cekiny. Odezwała się w końcu we mnie dziewczyna, lub raczej dziewczynka
zważając na wiek. Zdecydowane nie miałam wtedy swojego stylu, bo gdybym mogła
nosiłabym wszystko to co Hannah. Na szczęście moje ‘oufity’ były jedynie
inspirowane jej stylizacjami, ale mimo to nie czułam się w nich dobrze. I tu
jest druga bardzo ważna lekcja: nie należy kopiować kogoś. Jasne, można się
inspirować czyimś stylem ale inspiracja to nie zżynanie 1:1 wszystkiego co ktoś
nosi. Każdy z nas jest inny, a żeby czuć się naprawdę dobrze w ubraniach,
trzeba się z nimi utożsamiać, a żeby się z nimi utożsamiać musimy sobie sami je
wybrać, a nie patrzeć na to co noszą inni.
Okres gdy miałam 12 lat to tak naprawdę ciągłe zmiany. Byłam
emo, byłam hipsterem, swag/yolo (skejt ale w formie żeńskiej) i byłam bardzo
elegancka (a przynajmniej takie było założenie). Szukałam swojego stylu,
chociaż wtedy jeszcze nie do końca wiedziałam co to ten styl jest. Szukanie
jest bardzo ważne, metoda prób i błędów. Nie ma lepszego sposobu na dowiedzenie
się w czym się czujemy dobrze i co do nas pasuje niż
Jak poszłam do gimnazjum, to mniej więcej wtedy zaczęłam się
interesować modą od strony bardziej… technicznej. Zaczęłam prenumerować
magazyny takie jak Hot i JOY. Nie do końca rozumiałam tą modę, która była tam
przedstawiana (nie miałam pojęcia o awangardzie) ale to nie miało znaczenia.
Znałam już trendy, nazwiska projektantów i podział pokazów. Liczyło się tylko
to co było napisane w gazecie, nosiłam te ciuchy, które danego miesiąca były
IN, zatraciłam się w tym i nie patrzyłam już na to czy mi się dana rzecz
podoba. Teraz doskonale wiem, że trendy nie mogą mieć wpływu na to w co się
ubieramy. Tutaj odwołuję się do cytatu „Moda
przemija, styl pozostaje”. Styl to coś indywidualnego, coś co tworzymy, a jeśli
kupimy sobie buty na które obecnie jest szał, wcale nie będziemy stylowe,
będziemy po prostu wyglądać jak wszyscy.
W trakcie gimnazjum wiele się zmieniało, zarówno w moim życiu prywatnym jak i tym ‘modowym’. Raz ubierałam się bardziej sportowo w dresy, raz elegancko w balerinki i marynarkę a innym razem po prostu w rurki i t-shirt. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że powoli dochodziłam do miejsca, w którym jestem teraz -czyli całkowitej świadomości własnego stylu i gustu. W końcu przestałam szukać, szufladkować się w poszczególnych stylach i po prostu mieszałam wszystko to co mi się podobało. Dzisiaj wiem, że zarówno mój styl, poczucie estetyki i gust są mocno nacechowane minimalizmem i prostotą. I nie mówię- czasem lubię trochę zaszaleć ale wiem, że podstawą mojego stylu jest klasyka, neutralne kolory, proste kroje, wygoda i luz. Dużo luzu. I dystansu. O tym zawsze należy pamiętać.
Trochę to potrwało, ale udało mi się. Już nie szukam, teraz
tylko wybieram. Świadomie tworzę swój wizerunek, w końcu wyglądam tak jak chcę.
Gdy idę do sklepu wiem czego szukam, gdy tworzę stylizacje, wiem co wybrać.
Wiem w czym wyglądam dobrze i przede wszystkim w czym zawsze się będę dobrze
czuła. Może to zabrzmi bardzo górnolotnie, ale dzięki świadomości własnego
stylu czuję się sobą, tą najlepszą wersją siebie. Zrozumiałam że styl to coś
więcej niż tylko ubrania które noszę.
Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że nie umarliście z
nudów. W 2 części wpisu będę chciała przedstawić wam moje rady, po których dążyłam do
znalezienie swojego stylu. Zatem do następnego wpisu, trzymajcie się /I
tekst:Ilona
zdjęcia:Karolina
Ojej, ale duzo tego. Nie żałuję, że przeczytałam wszystko, bo na prawdę bardzo mnie twój tekst wciągnął. Ja też nie umiem określić mojego stylu, ale tak jak ty stawiam na luz i prostotę. Po prostu czuje się tak najlepiej. Kiedyś też miałam szał na Hannah Montana, ale na sześciennych mi przeszło. Jeszcze nie próbowałam być hils teren i raczej nie zamierzam hahah. Świetny post
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mój blog
girlchat27.blogspot.com
Świetny post! Przeczytałam cały post i dalej jestem pod wrażeniem, pierwszy raz jakiś blog mnie tak bardzo wciągnął- wow. Czytając to zaczęłam się zastanawiać nad moimi zmianami, moja droga do wyznaczenia swojego stylu wyglądała bardzo podobnie do twojej.
OdpowiedzUsuńlife with nowag
Mimo, że faktycznie tekstu jest dużo to świetnie piszesz i (przynajmniej mnie) zaciekawiłaś. Fajnie, że pomyślałaś o takim poście :). Tak jak sama mówisz ubierasz się dość minimalistycznie, ale super wyglądasz. Pozdrawiam ! /~Claydi
OdpowiedzUsuńNasz blog :) -> KLIK
Piękny post a koszula jest cudowna <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Świetny pomysł na post :) Ja również przechodziłam różne fazy w swoim wyglądzie. Jako małe dziecko byłam słodką strojnisią, potem również oszalałam na punkcie Hannah Montany i HSM. Następnie jakieś bliżej nie określone coś, by wyewoluować w rock girl od stóp do głów ubraną na czarno. W liceum starałam się być bardzo elegancka i preferowałam styl minimalistyczny, a teraz na studiach dużo eksperymentuję. Lubię głównie ciuchy vintage w takim stylu z lat 90, ale nadal wielbię białe koszule i eleganckie buty ;)
OdpowiedzUsuńPolne-Maki, zapraszam. (W.)
Ale się rozpisałaś ale bardzo fajnie się to czytało i sumie z niektórymi rzeczami mam tak samo jak ty;) zapraszam do siebie:) agniesia123.blogspot.com
OdpowiedzUsuńsuper się czyta, ja sama szukam swojego stylu. Podoba mi się styl sportowy,ale tez kocham lata 90 :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
Ja może nie do końca znalazłam już swój styl, ale jestem zwolennikiem minimalizmu w modzie. Rurki z wysokim stanem, ramoneska, zwykłe t-shirty, conversy, baleriny.
OdpowiedzUsuńhttp://xxaureliaxx.blogspot.com
Zdecydowanie się z Wami zgadzam, że nasz styl wyraża to, kim jesteśmy i co najlepsze - styl wciąż ewoluuje. Co do Hanny Montanny to kiedyś też podobał mi się jej styl, nie ma się czego wstydzić ;)
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Ja nadal nie znam swojego stylu ale próbuje go znaleźć :d
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://velina-blog.blogspot.com/
'Jak się wygląda jak wszyscy, wygląda się jak nikt' - piękne słowa, i takie prawdziwe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco ♡♡♡
MADEMOISELLE BLOG
Przeczytałam cały wpis i bardzo mi się podoba :) To świetnie, że już od dawna jesteś świadoma swojego stylu. A styl masz świetny! Bardzo ładnie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńhttps://z-igly-widly.blogspot.com/
Pozdrawiam!